Powiesić! Ściąć! Dać olbrzymom na pożarcie! - tłum na rynku szalał we wściekłości.
Zabić....wskrzesić...a potem znowu zabić! - wydarł się ciemnobrody krasnolud w tle wybuchającego śmiechu.
Stado kruków przeleciało nad rynkiem miejskim gdy banda oficjeli wyszła z budynku ratusza i wolnym, niby dostojnym krokiem zmierzała w kierunku przygotowanego stołu z siedliskami. Komisja do spraw Prawa, Sprawiedliwości i oszustw nieudowodnionych. Na czele grupy posuwistym krokiem przewodził człowiek...chaotyczny zły na codzień, praworządny dobry gdy wpada urzędnik podatkowy, nikt inny jak Artur DeLaveley. Za nim już tylko kordut opłaconych - ich zadaniem jest potakiwanie Delaveley'owi.
Wszyscy zasiedli a pobliscy strażnicy uciszyli tłum. Artur DeLaveley otworzył księgę rejestru.
- Niziołek, 18 lat, Kilbo Pudgy, syn Raffa Pudgy. Uchwycony 2 dni temu w domu burmistrza, w pokoju jego córki. Zarzuty: gwałt, rabunek właanie i parszywy język.
- Jaki gwałt...wała! Dziewka sama chciała! - stojący na krześle i przygotowany na egzekucję przez powieszenie halfing wykrzyknął w stronę komisji.
- Uciszyć skazańca - Delaveley szepnął do adjutanta.
- Strzelić go w pysk - wrzasnął adjutant.
*Stado kruków zerwało się na dźwięk plasku*
- Niziołek...czego innego możnaby się spodziewać, rasa łotrzyków! Nomandowie przemerzający cały Eberron. Kupcy, niby-politycy, i kryminaliści. Nawet Twój ojciec zginął na egzekucji za rabunek i gwałt.
- A ja słyszałem że pani DeLaveley była zadowolona - warknął niziołek.
- Uciszyć skazańca - Delaveley szepnął do adjutanta.
- Strzelić go w pysk - wrzasnął adjutant.
*Stado kruków ponownie zerwało się na dźwięk plasku*
- Co macie na swoją obronę?
- Owszem, jesteśmy zwinni (+2 zręczności do rzutów na skoki i ciche chodzenie), odważni (+2 morale do rzutów przeciwko strachu + wrodzona odporność na strach), ba...gdybym miał wolne ręce i nóż to nie zawachałbym rzucić nim prosto w Twój wstrętny, nadęty ry.. (+1 do rzutów bronią przystosowaną do ciskania we wrogów.
*Stado kruków ponownie zerwało się na dźwięk plasku*
- Wykonano w imię prewencji - zameldował adjutant.
- Nie było rozkazu - rzucił gniewnie Artur DeLaveley.
- Jakiego rozkazu ?- spytał adjutant.
- Uciszyć skazańca - odwarł DeLaveley.
- Strzelić go w pysk - wrzasnął adjutant.
*Stado kruków ponownie zerwało się na dźwięk plasku*
*DeLaveley wzrószył ramionami*
- Zostawcie nas w świętym spokoju - szepnął Delaveley do adjutanta który cofnął się.
- Co...trzepnij go w mordę wycofany? - na zakrwawionej twarzy halfinga pojawił się uśmiech (+2 do nasłuchiwania).
- Nie Twój interes skazańcu - odparł Delaveley - milcz jeśliś nie spytany bo olbrzymom na pożarcie skażę zamiast na stryczek.
- Szczerze do wolałbym olbrzymów (+1 do rzutów ataku i +4 do rzutów na ukrywania się)
- Udzielić namaszczenia, na mocy pieczęci królewskiej skazuję Cię Kilbo Pudgy na śmierć przez powieszenie. Dosyć tej farsy!
*do skazańca podszedł kapłan*
- Niech twoja dusza znajdzie odkupienie w rękach pana! chyć go, chwyć póki podaje Ci pomocną dłoń, chryć ten różnaniec i znajdź odkupienei w rękach pana.
*Kapłan sięgnął do rąk skazańca związanych z tyłu*
- Nie poddawaj się, nie prowadź duszy do zniszczenia, prowadź do odkupienia -
kapłan zaczął modlitwę którą tłum razem począł odmawiać. - kapłan oddalił się od zgromadzonych.
Delaveley po zakończeniu ostatniej modlitwy skinął głową na kata który otworzył lukę pod skazańcem. Halfing zawisł. Ku zdumieniu widowni oczekującej zgon halfing odwinął ręce na przód trzymając w jednej z nich małe ostrze. Świst przecięcia liny i halfing zniknął pod podestem.
- Łapać go - wrzasnął DeLaveley!
- Panie, zbieg zniknął - zamedlował strażnik.
- Co jest pod podestem? - warknął przewodniczący.
- Luka do kanałów panie, niektórzy w ostatniej chwili nie potrafią panować nad pęcherzem, pomyślałem zatem że...
- Nóż...skąd miał nóż...kapłan! - wrzasnął DeLaveley - gdzie jest kapłan?
- Obawiam się, że zbiegł - zameldował adjutant - jakieś jeszcze rozkazy panie? - dodał po chwili gdy kolejny strażnik podszedł do nich. Delaveley spojrzał na żołnierza.
- Strzelić go w ryj - wrzasnął wściekle DeLaveley patrząc na adjutanta.
*Stado kruków zerwało się na dźwięk plasku potwierdzającego wykonanie rozkazu na adjutancie*
- I właśnie tak uciekłem - uśmiechnał się halfing patrząc na swego przyjaciela z różańcem i bandę przyjaciół kończąc opowieść (Halfingi mają farta....+1 do wszystkich rzutów obronnych)
------------
Dodatkowo jeno warto powiedzieć że mamy tutaj -2 do siły...sztylet miast młota mości panowie....i 3/4 możliwości jeżeli chodzi o ekwipunek, no bo gdzie na ubranku znaleźć miejsce na kieszenie jak to takie małe |